23 lipca 2011

SKAUCI



Harcerstwo w moim życiu jest odkąd pamiętam. Od „Zielonego Płomienia” zamiast zwykłej kołysanki, od zlotu w Zegrzu w 1995 roku (z pieluchą zamiast poduszki do siedzenia), od za dużych koszulek z różnych harcerskich imprez. Wychowywanie się w harcerskiej rodzinie ma swoje plusy i minusy, jednak zdecydowanie najlepszym według mnie jego atrybutem są wspomnienia spotkań ze skautami z całego świata. Nie wiedzieć czemu najciekawszym dla mnie (bo najlepiej zapamiętanym) okazało się ich umundurowanie.



Pierwsze wspomnienie jakie nasuwa mi się na myśl to rok 2003, kiedy spotkałem holenderskich skautów. Pamiętam, że mieli czerwone mundury obwieszone jak choinki różnego rodzaju plakietkami i chustami, oczywiście rozpięte, luźno powiewające na wietrze. Była to drużyna skautów mniej więcej w wieku wędrowniczym, może trochę młodszym. Byli oni bardzo zainteresowani polską kulturą i zwiedzanymi miejscami – Kraków, Zakopane, górskie wędrówki po Tatrach. By jakoś odwdzięczyć się za życzliwość, jaką okazywali im kaliscy harcerze (w roli przewodników podczas tego obozu) uczyli ich swoich pląsów, wszystkich w stylu znanego również w naszym hufcu „Pizza Hut, KFC, McDonald’s”. Ostatnią rzeczą z nimi związaną jaką mogę sobie przypomnieć jest zdziwienie tych wszystkich harcerzy z Kalisza (moje również) na widok całej holenderskiej drużyny robiącej przerwę w ognisku „na papierosa”…


Podczas tego samego obozu Kaliszanie gościli również skautów z Białorusi. Różnica pomiędzy nimi a Holendrami była tak diametralna, że wprost niewyobrażalna. Mieli po 14, może 15 lat. Ich mundury były o wiele prostsze, żeby nie powiedzieć ubogie, w porównaniu z tymi należącymi do Holendrów. Były, o ile dobrze pamiętam, beżowe, również noszone na wierzch, z mniejszą ilością plakietek, za to miały tę zaletę, że mogły być noszone z każdym rodzajem obuwia: od japonek po glany. Białorusini w zamian za przyjaźń słowiańskich braci uczyli ich piosenek, z których każda na moje ucho brzmiała jak „Biełyje rozy”.


Kolejne moje międzynarodowe doświadczenie ze skautami to Jamboree w 2007 roku w Wielkiej Brytanii z okazji 100-lecia skautingu. Takiej różnorodności kolorów, fasonów, dodatków w przypadku umundurowania harcerskiego chyba nikt sobie nigdy nie wyobrażał. Od długich różnokolorowych arabskich strojów (oczywiście z nieodłącznymi chustami arafatkami), poprzez świecąco pomarańczowe chusty i inne dodatki mundurów skautów z Barbadosu, aż po fioletowe koszule mundurowe należące do niezidentyfikowanych przeze mnie mieszkańców zapewne egzotycznego państwa. Wszystko to w ilości razy prawie 40 tysięcy uczestników. A w tym tłumie zielono-szarzy Polacy postrzegani troszeczkę jako organizacja militarna, a nie skautowa.


Przez ostatnie kilka lat miałem okazję bliżej przyjrzeć się mundurom i zachowaniu tych „oryginalnych” skautów, czyli Anglików. Oprócz mojego zdziwienia wobec faktu, że do najstarszej i najbardziej tradycyjnej organizacji skautowej, czyli angielskiego Scout Association, mogą obecnie należeć również dziewczęta (dla porównania do brytyjskiego Girlguiding UK chłopcy nie mają dostępu), zaskoczył mnie ich regulamin umundurowania, który przewiduje inny kolor bluz mundurowych dla różnych grup wiekowych – przykładowo Scouts, czyli polscy harcerze (dawni harcerze młodsi) noszą bluzy koloru morskiego/seledynowego, natomiast członkowie Scout Network, czyli polscy wędrownicy – ciemnego beżu/bardzo jasnej kawy z mlekiem. Obowiązuje również dość swobodny i ustalany bezpośrednio w drużynach/szczepach system zasad noszenia munduru, tzn. czy jest on noszony w spodniach, czy na zewnątrz, jaka jest dozwolona liczba plakietek na mundurze, jakie spodnie czy buty nosi się do munduru itd. Program brytyjskich drużyn skautowych z reguły opiera się (podobnie jak polskich drużyn harcerskich) na rozwoju umiejętności puszczańskich, pionierskich, terenoznawczych, na poznaniu historii skautingu, znanych postaci związanych z ruchem skautowym, zasadach na jakich działają organizacje skautowe na całym świecie. The Scout Association stawia również na rozwój fizyczny dzieci i młodzieży poprzez organizację zawodów sportowych, spływów kajakowych, zajęć wspinaczkowych itp.


Swobodnie, z pełną świadomości znaczenia tych słów mogę powiedzieć, że „Harcerstwo to styl życia”. W moim jest go pełno, ale nie żałuję, bo teraz widzę ile dzięki niemu osiągnąłem, ilu ludzi poznałem, ile ciekawych rzeczy się dowiedziałem. Wszystkie spotkania ze skautami nauczyły mnie jednego: że harcerstwo to przede wszystkim świetna zabawa i być skautem-harcerzem oznacza mieć wielki uśmiech od ucha do ucha nie znikający nigdy z twarzy!


jędrzej 
ćw. Jędrzej Celer - tegoroczny maturzysta, drużynowy 11 Leszczyńskiej Drużyny Harcerskiej, pasjonat podróżowania i nauki języków obcych, artykuł napisał w ramach realizacji próby przewodnikowskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz