5 września 2010

Mundur, a sprawa osobowości

Organizując w 1907 roku pierwszy obóz skautowy na wyspie Brownsea, Robert Baden- Powell wyposażył chłopców w identyczne mundury, po to, aby poprzez strój nie można było ustalić ich przynależności klasowej. Odtąd mundur stał się jednym z elementów metody skautowej, a później harcerskiej. W przeciągu lat zmieniał się kolor munduru, krój, materiał, ale idea identycznie ubranych harcerzy, mająca podkreślić ich równość, pozostała.

W roku stulecia harcerstwa miały miejsce rozliczne debaty o miejscu ruchu harcerskiego w rzeczywistości współczesnej Polski. Odezwały się głosy, że harcerstwo jest gwałtem na indywidualności, a wyrazem tego jest choćby uniformizacja. Mówiono (np. tutaj, czy tutaj) - prawdziwe osobowości nie dają się wbić w mundur, identyczny jak sto tysięcy innych osób, to zabija indywidualizm!

Zastanawiam się, jak naiwanym trzeba być, aby uznać, że indywidualizm może zostać choćby nadszarpnięty poprzez włożenie munduru (harcerskiego, wojskowego, czy jakiekolwiek innego). Przecież prawdziwa osobowość nie wynika z ubioru, który jest tylko formą zewnętrzności, a z głębi, z wnętrza: potęgi umysłu, siły charakteru, hartu ducha. Można mnożyć przykłady prawdziwych indywidualności, osób, które odniosły życiowy sukces, a zostały wychowane metodą skautową (np. Skauci, którzy zostali milionerami). Okazuje się więc, że harcerstwo nie zabija indywidualności, nie jest przeszkodą dla kareiery, nie powoduje tamowania rozwoju osobowości, a wręcz przeciwnie naturalnie stymuluje jej rozwój, rozwijając najlepsze cechy charakteru, jakie młody harcerz w sobie ma. I trudno sobie wyobrazić, aby noszenie munduru mogło być ku temu przeszkodą. Harcerstwo przygotowuje do dorosłości. A przecież również uniformizacja jest jej elementem. Przykładem są pracownicze mundurki w bankach, korporacjach, sędziowskie togi, lekarskie fartuchy itp. Nie jest więc mundur li jedynie wymysłem pokręconych harcerskich instruktorów, każdorazowo jest środkiem do osiągnięcia określonego celu. W harcerstwie tym celem jest ukrycie różnic społecznych mogących wyniknąć z noszonego stroju. Inne oczywiście są cele pracowniczych uniformizacji. A mimo to, unifikacje te są irrelewantne dla osobowości, charakteru, indywidualizmu. 

Aby nie być gołosłowną podeprę się prawdziwym autorytetem z dziedziny mody. Scott Schuman jest autorem street-fashionego bloga The Sartorialist (street fashion, czyli poszukiwanie ciekawie ubranych ludzi najczęściej na ulicach dużych miast, przykładem street fashion był artykuł Modna Watra). Przeglądając pewnego popołudnia stronę  The Sartorialist zobaczyłam to zniewalające zdjęcie. Tę młodą dziewczynę Schuman spotał na Pitti Uomo we Florencji. Była ubrana w zielony uniform, które nosiły wszystkie sprzątające dziewczyny, ale tylko ona jedna wyróżniała się z tłumu. Schuman pisze, że nie wie nic o tej dziewczynie, ale jej fryzura, kolczyki, biżuteria pozwalają twierdzić, że ma styl, a mundurek sprzątaczki wcale go nie skrywa. The Sartorialist (podkreślam: guru współczesnej mody) pisze dalej: "mundury są ze swej natury próbą podporządkowania pewnemu kodeksowi wyglądu. Interesujące jest to, gdy ludzie potrafią wyznaczyć granice dla uniformizacji, nie tracąc jednocześnie swojej wyjątkowości".

Z całą pewnością mundur harcerski nie tłamsi osobowości, nie zabija indywidualizmu, nie przytłacza charakteru. A jeśli ktoś poddaje to w wątpliwość, niech czasem przyjrzy się harcerskiej drużynie: identycznie ubrani, a tak różni, tak barwni, tak wyjątkowi.

 

phm. Katarzyna Skóra- redaktor naczelna EH, do niedawna drużynowa 11 Leszczyńskiej Drużyny Harcerskiej, na co dzień studentka prawa, najlepiej zorientowana osoba w Hufcu w temacie mody i urody, tym samym posiadaczka największej kosmetyczki w całej redakcji, powszechnie znana jako Kaziu.

1 komentarz:

Paulina Klaudia Woźniak pisze...

śmiem podejrzewać, że odkąd pani S. palnęła swoją opinię na temat harcerstwa na forum, ma niekończącą się czkawkę. dobrze jej tak, ale artykuł MatkiKurki mnie rozwalił na łopatki, nie lubię go ;p

Prześlij komentarz