25 sierpnia 2009

Czy warto zorganizować samodzielny obóz drużyny? samoDZIELNI

1:07, uff wyjeżdżamy bez opóźnienia. Wszyscy obecni, dokumenty w zielonej teczce, a bilety? Są w plecaku, w takim razie możemy ruszać. Najpierw „pieszo” do najbliższej stacji, dopiero potem znajdujemy wolne miejsca i spokojnie zasypiamy, budzimy się dopiero rano, w Pucku (tak, to stamtąd przywiało w koję ową gołą babę;). Rozpoczynamy nasz tegoroczny obóz, inny niż wszystkie dotychczasowe. Wyjątkowy, bo wędrowny, lecz przede wszystkim dlatego, że SAMODZILENY.

Wakacyjne wyjazdy w naszym Hufcu już od kilku lat zdominowane są przez jeden, duży obóz hufcowy, będący zgrupowaniem podobozów tworzonych przez kilka lokalnych drużyn. Od kilku lat wyjazdy te wyglądają podobnie, wybieramy bazę gdzieś na północ od Leszna, Komenda Hufca wraz z drużynowymi zajmuje się organizacją, a drużyny indywidualnie tworzą swoje programy. Samodzielne obozy drużyn należą obecnie w naszym środowisku do rzadkości. Ja pamiętam doskonale kilka takich wypraw jeszcze sprzed ery telefonów komórkowych. I właśnie takie pozytywne wspomnienia skłoniły mnie w tym roku do tego, by ideę samodzielnych obozów odnowić.

Letni obóz harcerski to niewątpliwie jeden z istotniejszych momentów w rocznej działalności drużyny. Jest to czas podsumowania pracy z całego roku, zakończenia tego, co robiliśmy przez ostatnie dziesięć miesięcy. Zarazem wspólnie rozpoczynamy kolejny rok harcerski, planujemy przyszłość, snujemy marzenia, kreujemy, czasem nawet niezwykłe, wizje tego, co postaramy się zrobić, o co zawalczyć, z kim spotkać. Wszystko to, sprawia, że harcerze lepiej się poznają. W czasie letnich wakacji postępuje więc proces integracji naszej drużyny na ogromną skalę. Patrząc z tej perspektywy na pewno warto wysilić się i podjąć trud zorganizowania samodzielnego wyjazdu. Wyjeżdżając sami, budujemy poczucie jedności u harcerzy, którzy wspólnie przeżyli coś niezwykłego, czego nikt inny w Hufcu nie doświadczył. Ponadto obowiązki związane z organizacją wyjazdu dzielimy wyłącznie między kadrę jednej drużyny, tym samym wychowujemy swoich następców, których nie będzie już na pewno przerażała wizja zorganizowania biwaku, rajdu, czy ogólnohufcowej imprezy. Co zatem daje nam wyjazd na samodzielny obóz? Na pewno zgrany zespół instruktorski, gotowy przyjąć każde wyzwanie organizacyjne, zintegrowaną drużynę i bezcenne doświadczenia .

Organizacja samodzielnego obozu to niezwykłe poczucie wolności, lecz zarazem odpowiedzialności. Niepowodzeń w realizacji programu nie możemy zrzucić na Komendę Hufca, obozu, stanicy czy inne drużyny obozujące w pobliżu. Winowajcą może zostać jedynie pogoda. Tym samym dostajemy całkowitą swobodę w tworzeniu programu, wyborze miejsc noclegów, podziale obowiązków. Ponadto wreszcie możemy zaplanować wyłącznie takie działania, które będą interesować konkretnych członków naszej drużyny. W ten sposób program staje się dla uczestników wyjazdu zdecydowanie ciekawszy. A co za tym idzie, poprzez dopasowanie go do preferencji mniejszej grupy osób, będzie on dla niej po prostu bardziej rozwijający.

Nie ma jednak róży bez kolców. Zdecydowanie organizacja samodzielnego obozu drużyny ma swoje wady. Przede wszystkim są to formalności, formalności i jeszcze raz formalności. Przed wyjazdem trzeba poświęcić masę swojego bezcennego instruktorskiego czasu na ich dopełnienie, a także dopilnowanie spraw równie istotnych, czyli finansowych. Do tego, rzecz jasna, dochodzą godziny, które należy poświęcić na sprawy czysto organizacyjne, takie jak skompletowanie sprzętu obozowego drużyny, ustalenie transportu, noclegów, wyżywienia. W ten sposób drastycznie ograniczony zostaje czas, który można by przeznaczyć na przygotowanie programu czy motywowanie kadry. Poza tym istotne jest również to, że do samodzielnego obozu drużyny zacząć trzeba przygotowania w zasadzie kilka lat wcześniej, gdyż właśnie tyle trwa zdobywanie wszystkich uprawnień pozwalających na pełnienie legalnie funkcji obozowych, tyle zajmuje kompletowanie niezbędnego sprzętu i w końcu tyle zajmuje nabranie odwagi do przedsięwzięcia tej rangi.

Tyle w teorii, a w praktyce, byłam, widziałam, doświadczyłam. Wraz z drużyną spędziłam niezapomniany tydzień na samodzielnie zorganizowanym przez nas obozie. I w ramach podsumowania powiedzieć mogę jedynie, że warto i jeszcze raz warto. A kto nie wierzy, niech spróbuje.



pwd. Agnieszka Skóra-
szefowa działu instruktorskiego, zastępczyni Komendanta Hufca Leszno ds. programowych, wędrowniczka i feministka, studentka I roku architektury krajobrazu.

2 komentarze:

kalkaaaaaa pisze...

Warto, oj warto ;D

aga pisze...

Co to za niska frekwencja komentarzy pod moim artykułem? Podzielcie się swoimi przemyśleniami i wrażeniami :)

Prześlij komentarz