29 października 2011

KOTEK POWRACA - OPOWIADANIE DLA ZUCHÓW I HARCERZY CZĘŚĆ 3

zjazd

Te kobiety nie rozumiały, że nie chcę żyć w zamknięciu. Wszyscy ludzie myślą, że zwierzak zawsze cieszy się że z nimi mieszka. Nie zawsze tak jest. No ale wróćmy do mojej podróży. Noc spędziłem w jakimś garażu, a rankiem ruszyłem w dalszą drogę, dzięki temu wewnętrznemu kompasowi który mnie prowadził. Wyszedłem z miasteczka, i szedłem na przełaj przez las, by nie spotykać ludzi i ich psów.
Te kobiety nie rozumiały, że nie chcę żyć w zamknięciu. Wszyscy ludzie myślą, że zwierzak zawsze cieszy się że z nimi mieszka. Nie zawsze tak jest. No ale wróćmy do mojej podróży. Noc spędziłem w jakimś garażu, a rankiem ruszyłem w dalszą drogę, dzięki temu wewnętrznemu kompasowi który mnie prowadził. Wyszedłem z miasteczka, i szedłem na przełaj przez las, by nie spotykać ludzi i ich psów. Poruszałem się dość szybko. Koło południa, czyli gdy słońce było wysoko na niebie, zacząłem odczuwać głód, ostatnio jadłem u tych kobiet, wczoraj popołudniu. Zacząłem się rozglądać i zastanawiać, co jedzą koty które nie mieszkają u ludzi. Cały czas podążałem do przodu. W pewnym momencie usłyszałem jakby płacz kociaka. Podszedłem bliżej i zobaczyłam wielkiego kociaka, ale małego wiekiem. Musiał być to jakiś inny gatunek kota czy coś takiego. Podszedłem do niego, i zacząłem wylizywać, zaczął mruczeć: -zgubiłem mamę. Mamę Rysiową. Pomóż mi. Szukajmy jej. Pomocy. Mamusiu.- Mały panikował -Spokojnie znajdziemy ją.- pocieszałem kociaka, który był rysiem, czyli takim dużym kotem. Wziąłem go ze sobą i poszliśmy dalej. Po jakimś czasie usłyszeliśmy dziwny ryk. Mały wrzasnął: -MAMA!!! Biegnijmy! Po chwili już przytulał się do mamy. Była to pani Rysiowa. Była bardzo miła i dała mi obiad. Trochę odpocząłem i ruszyłem dalej. Nigdzie nie mogłem siedzieć dłużej, zaraz mnie ciągnęło do domu, do Leszna. Szedłem dalej przez las, był piękny zielony las. Co jakiś czas mijałem jakieś stawki i jeziorka, albo leśne zwierzaki. W pewnym momencie spotkałem łanię, która skubała trawę na małej polance. Przywitałem się, najpierw się spłoszyła i chciała uciec, ale gdy zauważyła że jestem tylko małym kociakiem, postanowiła porozmawiać ze mną: -Skąd się tu wziąłeś? Taki mały kotek sam w środku lasu? - Idę do domu. Wywieziono mnie z niego i teraz wracam. Długa droga przede mną, ale dotrę tam. -Dzielny z ciebie malec. Mogę ci trochę towarzyszyć?- zapytała łania -Oczywiście, będzie mi milej. Pewnie nie wiesz jak daleko jest stąd do Leszna? -Pewnie wiem, ale nie znam ludzkich nazw ich siedzib. Znam położenie tych miast bardzo dobrze, ale nie znam ich nazw. - Szkoda. A gdzie jest najbliższe miasto? Podsłucham rozmów ludzi może dowiem się jak daleko do mojego miasta. - Najbliższe jest za polaną w tamtą stronę, ale ja z tobą do miasta nie pójdę. Boję się ludzi. -Żegnaj. Miło było z tobą rozmawiać Łania ruszyła w drugą stronę. Przez chwilę patrzyłem na nią i zastanawiałem się czy życie takiego leśnego rysia czy łani nie jest ciekawsze od życia domowego kota. Ale kompas nie dał mi długo rozmyślać. Ciągnęło mnie do domu. Zaczęło się robić ciemno gdy dotarłem do polanki na której spędziłem noc, pod małym krzakiem, rozmyślając a tym jakie miasto znajdę po drugiej stronie lasu.

2 komentarze:

Krzysztof Baraniak pisze...

Nieco traumatyczna ta powieść dla przedszkolaków.

Anonimowy pisze...

jeeejq czekamy na więcej !
koootek <3 <3 !

Prześlij komentarz