
Pierwsze co pamiętam to miękkie ciepło, poczucie bezpieczeństwa, dotyk miękkiego futra mojej mamy, no i moich braci i sióstr. Tak było przez jakiś czas, nie wiem ile bo byłem wtedy za mały. Podrastałem i pewnego dnia pozwolono mi i mojemu rodzeństwu pobiegać po podwórku. To było wspaniałe, zielona trawka, ptaszki na drzewie, mama pokazywała nam jak na nie wskoczyć, ale nam się nie udawało. Minęło jeszcze kilka dni i przyszli jacyś ludzie...
Codziennie ktoś przychodził więc nas to nie zdziwiło, ale oni interesowali się nami. Oglądali nas, brali na ręce i nagle wyszli. Po chwili zorientowaliśmy się że zabrali jedną z naszych sióstr. Mama tłumaczyła nam, że nie możemy zawsze mieszkać razem, ale nie potrafiliśmy tego zrozumieć, modliliśmy się żeby już żadnego z nas nikt nie zabrał. Minęło kilka dni, przestaliśmy o tym myśleć i przyszła nowa pani, była już u nas kilka razy więc się nie przejęliśmy. Bawiła się z nami chwilę. A potem wzięła mnie na ręce i włożyła do jakiegoś koszyka. Przeraziłem się , zacząłem wołać rodzeństwo, przybiegli ale mama ich zabrała, wiedziała że muszą mnie zabrać. Wyszli z domu, moja ludzka kotka i jej dwóch synów. Szli przez miasto, cały czas wołałem mamę, choć wiedziałem, że nie usłyszy, miałem nadzieję, że zrozumieją i odniosą mnie do domu. Weszli do jakiegoś pokoju. Nagle podłoga się poruszyła, byłem przerażony, coś nas porwało!!! Ale ludzie się nie przejęli, więc po jakimś czasie się uspokoiłem i wbiłem w kąt koszyka. Co jakiś czas pokój zatrzymywał się. Po długim czasie, dla mnie to była wieczność, ludzie wysiedli niosąc mnie w koszyku. Przeszli kawałek i weszli do jakiegoś ogrodu, zrozumiałem, że to ma być mój nowy ogród i nowy dom. Byłem przerażony, weszli do domu i postawili koszyk, zachęcali mnie do wyjścia, ale nie chciałem, więc zostawili mnie i poszli porozmawiać na dworze. Robiło się już ciemno gdy zdecydowałem się wyjść, byłem głodny i to spowodowało ta decyzję, inaczej mógłbym tam siedzieć do końca życia. Postanowiłem poszukać czegoś do jedzenia. W jednym pokoju, nazywanym przez ludzi kuchnią, znalazłem miseczkę z jedzeniem. Ci ludzie nie są tacy źli. Zjadłem i schowałem się pod kanapę, to taki mebel na którym ludzie siedzą i pozwalają kotom na nim leżeć. Rano ludzka kotka która mnie przywiozła zaczęła mnie szukać, znalazła mnie i wyciągnęła spod kanapy, chociaż się opierałem. Wyniosła mnie do ogrodu i postawiła na trawie. Lubię trawę, więc nie mogłem się oprzeć i zacząłem się w niej bawić. Kotka poszła do domu, więc ukryłem się pod krzakiem i zacząłem oglądać płot. Był wysoki i mocny, szukałem dziury żeby uciec. Musiałem niestety zrezygnować, płot był nowy, i nie miał najmniejszej dziurki. Zero szans na ucieczkę. Byłem zrozpaczony, musze wrócić do mamy i rodzeństwa. Postanowiłem przesiadywać w ogrodzie pod krzakiem i czekać na otwarcie furtki. Pewnego dnia do mojej samicy przyjechało wiele ludzi, pewnie jej rodzeństwo, było dużo dzieci które biegały po ogrodzie. W pewnej chwili zostawiły otwartą furtkę, na to tylko czekałem. Odczekałem chwilkę, aż dzieci oddaliły się i wybiegłem z ogrodu. Znalazłem się na ulicy którą od dawna obserwowałem przez płot. Nie wiedziałem gdzie iść, postanowiłem się ukryć. Schowałem się pod jakimś drzewem i zacząłem myśleć o domu. Wtedy poczułem, że wiem gdzie iść, że coś mnie poprowadzi. Ruszyłem w stronę którą podpowiadało mi serce. Wyszedłem z miasteczka i ruszyłem polną drogą w stronę drzew które widziałem przed sobą. Były ogromne i było ich niezliczenie wiele. To był las. Nie znałem lasu, nigdy w żadnym nie byłem, ale czułem ze tam gdzieś za nim jest mój dom. Szedłem, aż do zachodu słońca i zaczął doskwierać mi głód. Wtedy poznałem straszną prawdę, nie pomyślałem o tym co będę jadł. Jedzenie było dla mnie czymś oczywistym, zawsze było w misce, nigdy nie musiałem się o nie troszczyć. Zacząłem się zastanawiać skąd wziąć cos do jedzenia, i wtedy przebiegł koło mnie straszny olbrzymi stwór. Zamiast nóg miał koła i wył. Schowałem się za drzewem, ale potem zobaczyłem że stwór coś po sobie zostawił, to była siatka, a w niej jakieś bułki i trochę mięsa, zjadłem wszystko i najedzony usnąłem pod krzakiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz