Stulecie, Krzyż, Krzyż, Stulecie, a na dodatek Prezydent... Mniej więcej od 10 kwietnia 2010 roku o harcerzach, ZHP i organizacjach harcerskich mówi się bez przerwy. Mówi się o nas dobrze, mówi się o nas źle, jak to ostatecznie wpłynie na opinię publiczną, czy ludzie zauważą, że ZHP jest organizacją pożytku publicznego wychowującą młodych ludzi, czy dalej będą nas traktować jak niedobitki, których miejsce jest w muzeach i pod pomnikami?
Zaczęło się od katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Wydarzenie zjednoczyło na chwilę cały naród, nie było Polski A, Polski B ani Polski środkowej, byliśmy My, Polacy, zjednoczeni w obliczu wielkiej tragedii. Dla mnie jako harcerki oczywiste było to, że w tak bardzo ważnym momencie dla naszego narodu harcerze staną na wysokości zadania i podejmą służbę. Siedząc w pracy obserwowałam relacje spod Pałacu Prezydenckiego, na których widać było jak harcerze działają - porządkują znicze, układają kwiaty, pilnują porządku, pomagają ludziom potrzebującym wsparcia i pomocy. Byłam dumna z moich Braci i Sióstr. Działalność harcerzy w tych dniach nie pozostała niezauważona, w mediach głośno i pozytywnie mówiło się o harcerzach. Otwarcie chwalono nas za patriotyczną(a może po prostu ludzką?) postawę i zaangażowanie.
Ale... Pierwsze "ale" pojawiło się po wypowiedzi pani Staniszkis(tytuł prof. celowo pominięty), która wypowiadając się na temat ówczesnego Marszałka Sejmu, a obecnego Prezydenta RP, w której pani S. uznała, że w postawie Bronisława Komorowskiego widać tę harcerskość, zarzuciła organizacjom harcerskim zabijanie indywidualności, jednocześnie przyznając,że ona sama nigdy w organizacji "tego typu" nie działa.Wypowiedź wzbudziła wiele kontrowersji i była wielkim ciosem dla harcerzy, zarówno tych aktywnych jak i tych już nie działających. Pani S. nie wiedziała, że jednym z elementów metody harcerskiej jest stale doskonalony i pobudzający do rozwoju program, a próby harcerskie owszem mają takie same wymagania, ale każdy harcerz wykonuje indywidualne zadania. Warto wspomnie także o tym, że misją ZHP jest wychowywanie młodych ludzi, czyli wspieranie we wszechstronnym rozwoju i kształtowanie charakteru poprzez stawianie wyzwań, a takie kryterium spełnia wyłącznie indywidualne traktowanie każdej osoby, nie da się stawiać wyzwań wielkiej grupie, bo dla jednych wyzwania będą zbyt łatwe a dla innych wręcz nieosiągalne do osiągnięcia. Wystarczyło zajrzeć do Wikipedii lub zapytać wujka Google'a. Najwidoczniej było to zbyt trudne, szkoda tylko, że jeden autorytet musi podważać inny autorytet, by wygłosić swoje bezpodstawne teorie.
Wróćmy jednak do katastrofy smoleńskiej, a konkretnie do Krzyża... Tak teraz proszę o minutę ciszy, odliczenie do dziesięciu i wypicie szklanki zimnej wody, jeżeli nie zadziałało to wrócić jutro, po uprzednim spożyciu kilku litrów melisy. Jak już wcześniej wspomniałam, jestem dumna z działań harcerzy w trakcie żałoby narodowej. Jestem w stanie zrozumieć dlaczego harcerze postawili Krzyż na placu przed Pałacem Prezydenckim. To była wyjątkowa chwila, każdy był poruszony, życie w Polsce na chwilę zatrzymało się w miejscu. Jednak gdy tylko usłyszałam, że pod Krzyżem (jakiś czas po zakończeniu żałoby) ludzie walczą, kłócą się, załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne i przeklinają, to stało się dla mnie, jako Katoliczki, oczywiste, że Krzyż musi zostać przeniesiony w "bezpieczne", godne miejsce. Szczerze współczuję harcerzom, którzy postawili Krzyż i pełnili pod nim warty. Z pewnością nie zdawali sobie sprawy, że Krzyż ten stanie się obiektem sporu politycznego, a jednak bezpośrednią winę za to, co dzieje się na Krakowskim Przedmieściu zrzuca się właśnie na harcerzy...
Jubileuszowy Zlot Stulecia Harcerstwa w Krakowie - najnowszy powód, by harcerze znowu zaistnieli w mediach. Mówiono o nas przed zlotem, mówiono w trakcie i na pewno temat jeszcze trochę pozostanie na fali. Co mnie poruszyło? Ironiczna wypowiedź pewnego dziennikarza kpiącego z programu zlotu, a mianowicie z propozycji W zielone gramy, według dziennikarza ilość drewna zużytego na terenie zlotu nie miała nic wspólnego z ekologią. Po części miał rację, sama pojechałam w odwiedziny drużyny, i sprawdziłam czy rzeczywiście zużyto tak dużo drewna i... zawiodłam się. Po wypowiedzi spodziewałam się wielkich drewnianych bali na każdym kroku, niestety żadnych nie znalazłam. Po za tym jestem pewna, że drewno zużyte na budowę miasteczka zlotowego zostanie wykorzystane. Nie wspomniano jednak o tym, że na terenie zlotu znajdują się kontenery do selekcji odpadów, których przeważnie nie ma na takich masowych imprezach. Ponadto samo korzystanie z Toi Toi'a jest całkiem ekologiczne. Normalnie w toalecie spuszczając wodę zużywamy ok. 6 l. wody, w Toi Toi'u takiej opcji nie ma, proszę tylko policzyć ile wody udało nam się zaoszczędzić!
Jako, że jest o nas w mediach głośno, temat podjęli również blogowicze, wspominający swoje przygody z ZHP, a także dziennikarze internetowi. Niestety "nadziałam" się na taki "mądry" artykuł. Tylu bzdur na temat ZHP to ja dawno nie czytałam. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że nawet improwizacja pani S. na temat ZHP nie była tak abstrakcyjna. W artykule przedstawiono nas jako zagorzałych Katolików, mających fioła na punkcie ojczyzny(wręcz nazistów) i szeroko rozumianych militariów, biegających po lesie. Na szczęście pominięto nieszczęsne krótkie spodenki. Uff, kamień spadł mi z serca... Większa cześć artykułu naprawdę była oderwana od rzeczywistości, a o znalezieniu choćby najmniejszej wzmianki o metodzie harcerskiej, czy zasadach harcerskiego wychowania można było śmiało zapomnieć. Zainteresowanych odsyłam do Wikipedii, tam naprawdę wszystko jest napisane czarno na białym. Chętnie podałabym linka do tego artykułu, ale niestety krótko po tym jak umieściłam swój komentarz(podany do moderacji), w którym zawarłam prawdy ogólne na temat ZHP oraz podstawowe zasady, przedstawiłam misję ZHP i streściłam metodę, artykuł zniknął. Szczerze mówiąc, nie ma czego żałować, można za to poczuć ogromną ulgę, a nawet radość. Trafili się mądrzy ludzie, którzy zauważyli, że autorka artykułu nie miała zielonego pojęcia o harcerstwie.
W show-biznesie panuje zasada, że nie ważne, czy mówią dobrze, czy źle, ważne, że w ogóle mówią. W ostatnim czasie harcerze niewątpliwie znaleźli się w świetle jupiterów. Może ZHP nie jest jest super gwiazdą, ale z pewnością musi odnaleźć się w nowoczesnym, zdeterminowanym przez media świecie. Szum medialny wcale nie musi być zły, warto go dobrze wykorzystać. Niewątpliwie, znajdą się tacy, którzy będą o nas mówić dobrze, znajdą się też tacy, którzy będą patrzyć krytycznie na wszystko co robimy, jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Dbajmy o nasz wizerunek, początki harcerstwa kształtowała walka o niepodległość, przez 100 lat ewoluowaliśmy, dostosowując naszą służbę do potrzeb społeczeństwa i ogólnie pojmowanego świata. Przez najbliższe 100 lat nie będziemy sami, będą nam towarzyszyć wszechobecne media. Być może będą niewidoczne w naszej codziennej służbie, ale z pewnością zaczną deptać nam po piętach, gdy zboczymy z właściwej ścieżki.

pwd. Paulina Woźniak - zastępczyni redaktor naczelnej EH, studentka etnolingwistyki na UAM, ratowniczka ZHP, gitarzystka, drużynowa nauczycielka śpiewu, z pasją poznaje kolejne języki obce.
2 komentarze:
Trzeba mieć świadomość, że to co działo się pod krzyżem po żałobie i zakończeniu wart nie jest zależne od harcerzy, co więcej - wydaje mi się, że ludzie naprawdę zdają sobie z tego sprawę, iż ten szum wywołany w mediach, zrzucanie winy na ZHP, negatywne wypowiedzi telewizyjnych pseudomoralizatorów są tylko majaczeniem i okazją do zaistnienia przed szerszym gronem odbiorców (jak wspomniałaś, nie ważne co mówią - ważne, że mówią), a ludzie słuchający tego wiedzą swoje i do harcerzy podchodzą z szacunkiem.
Oczywiście to jest moje przemyślenie na ten temat, być może nie do końca słuszne, jednak wydaje mi się, że mogę to poprzeć swoim harcerskim stażem, bo sam (jako harcerz) nigdy nie spotkałem się z bezpośrednią krytyką, jakimikolwiek oskarżeniami bądź też wyrzutami.
Maciej 'ofca' Owcarz
Harcerstwo jest "zmitologizowane" przez media, społeczeństwo, opinię publiczną. Zanim weszłam do ZHP postrzegałam organizację jako niedostępną dla innych, zhierarchizowaną, zamkniętą i nienowoczesną. Tę opinię potęgowały nieliczne kontakty z przedstawicielami ZHP ( także zwykłymi harcerzami), których nie rozumiałam i którzy, w mojej opinii wywyższali się od innych. Dopiero kontakt z harcerstwem od wewnątrz zmienił moje podejście. Jako wcześniejszy cywil, a teraz harcerka, widzę wiele rzeczy z dystansu. W roku jubileuszowym harcerstwo jest widoczne, a to jest ważne. Szum wokół ZHP również jest potrzebny, bo po burzy wyjdzie słońce:)
Sylwia Wawrzyniak
Prześlij komentarz