20 lipca 2010

Ale o co cho?

Drogi instruktorze postanowiłeś looknąć na tę notkę, ale nie czaisz za bardzo o co cho? Właśnie dlatego postanowiłam ją stworzyć. Wcale nie trzeba być instruktorem z "dużym doświadczeniem", by mieć problemy ze rozumieniem, o czym rozmawiają Twoi podopieczni. Why?

Młodzi ludzie całkiem nieświadomie posługują się pewnym szyfrem, zwanym przez większość naukowców slangiem. To znajomość szyfru, umiejętność sprawnego odebrania i nadawania komunikatu, świadczy m.in. o przynależności do danej grupy. Jak nie trudno sie domyślić slangów istnieje tyle samo, co grup i subkultur tworzonych przez młodych ludzi.

Oczywiście slangi pewnych grup mogą być do siebie podobne, jak i bardzo odmienne, zależy z kim mamy do czynienia.W związku z tym wielu językoznawców, socjologów, psychologów itp. poświęca czas na badanie mowy młodych ludzi. Dzięki czemu powstają liczne opracowania i słowniki slangów młodzieżowych. Niestety tak szybko jak takie publikacje widzą światło dzienne, gdy można je zakupić w księgarniach lub nawet znaleźć w internecie, jest już zwyczajnie za późno.

Może to być irytujące i niezrozumiałe, ale musimy to zaakceptować. Język jest jednym z najbardziej podatnych i ewoluujących w czasie elementów naszego życia. Jak więc poradzić sobie z tymi ciągłymi zmianami, co zrobić by być na czasie i jak zachować się w sytuacji, gdy zauważamy, że z 10-cio minutowego monologu młodego człowieka zdołaliśmy zrozumieć tylko kilka słów, niestety głównie spójników?

Najpopularniejszą skarbnicą nowych słów jest język angielski. Młodzi ludzie nie tylko uczą się języka angielskiego, ale coraz częściej używają wyrazów pochodzących z zasobu słownictwa tego języka. Stąd bardzo popularne: looknąć na coś, czyli spojrzeć, czy coś poszło lajtowo (zazwyczaj pisane zgodnie z polskimi zasadami pisowni), czyli łatwo, a także powszechnie znane OK, sorry, wow. Niestety by zrozumieć rozmowę osób korzystających z wielu zapożyczeń niezbędna jest przynajmniej podstawowa znajomość języka angielskiego.Zacznijmy od początku, skąd się bierze slang? Jak wcześniej wspomniałam młodzi ludzie chcą zaznaczyć swoja odrębność, nie chcą być tacy jak całe społeczeństwo. W zależności od grupy, z którą mamy do czynienia, slang może mieć całkiem inne źródła i zasoby, z których czerpie się nowe zwroty i wyrażenia. Często przejawem zapożyczenia z języka angielskiego jest pisanie polskich słów z zastosowaniem angielskich zasad pisowni, co jest nieco łatwiejsze i nie wymaga od członków danej grupy znajomości tego języka. W tym przypadku nie ma większych problemów ze zrozumieniem rozmówcy, bo różnice pojawiają się w tekście pisanym. Np. O MoOj BoShE!!!(O mój Boże!), SiEmQa(siemka). Niestety młodzież, szczególnie wtedy, gdy jest zafascynowana językiem angielskim, korzysta jednocześnie z zapożyczeń z języka angielskiego jak i angielskiej pisowni, wtedy wszystko może się nieźle pokomplikować...

Jeszcze wyższa szkołą jazdy jest odczytywanie tekstu zapisanego tzw. pokemonem. Polega on na użyciu emotikonów (czyli buziek wykorzystywanych w komunikatorach internetowych i wysyłaniu sms'ów), zapożyczeń z języka angielskiego oraz wszystkich symboli (dostępnych na klawiaturze "nad cyferkami"), które w pewien sposób przypominają litery. pshykłat ffykoshystujący ten rotssaj shyffru (Przykład wykorzystujący ten rodzaj szyfru.). Z tym sposobem zapisywania możemy spotkać się posługując się właśnie komunikatorami internetowymi i telefonami komórkowymi, dlatego warto znać przynajmniej podstawowe znaki i sposób ich odczytywania, by móc zrozumieć, co nasz podopieczny miał na myśli.Tych najbardziej zdesperowanych mogę pocieszyć w internecie dostępne są strony z darmowym translatorem pokemona- na wypadek, gdyby ktoś musiał przetłumaczyć coś z polskiego na polskie.

O skróceniach nie trzeba dużo pisać. Mimo, że często bywają bardzo ekstrawaganckie np.pochwa (Niech Będzie Pochwalony...), to przeważnie łatwo można się domyślić co nasz rozmówca ma na myśli. Nikogo nie dziwią już takie zwroty jak 'spoko' czy 'siema', chociaż w przypadku tego drugiego lepiej nie odpowiadać dobrze, a po prostu siema, młodzież nie zwraca zbytnio uwagi na etymologię tego słowa.

Ostatnim rodzajem wyrazów w slangu młodzieżowym, są wyrażenia i zwroty "niewiadomego pochodzenia". Niestety jest ich najwięcej. Owszem zdarza się, że "starym" wyrazom nadawane jest nowe znaczenie lub wyrazy są łączone w zupełnie nowy sposób tworząc całkiem nowe zwroty, ale to i tak nie ułatwia sprawy. W przypadku tego rodzaju słów, zwrotów itp. polecam sprawdzanie ich znaczenia w słownikach slangu i gwary młodzieżowej. Celowo nie podaję tutaj adresów - słowników jest mnóstwo i bez trudu można znaleźć je w wyszukiwarce, ale by sprawdzić, co podopieczny miał na myśli najlepiej sprawdzić w kilku, bo w zależności od slangu użyty wyraz może mieć całkiem inne znaczenie, np. słowo dziobać, dla jednych będzie znaczyło kuć, uczyć się, a dla innych ćpać. Zanim zawiadomimy całą rodzinę, pół szkoły, policję itd. lepiej dokładnie się upewnić!

Jak się nie ośmieszyć? Bardzo łatwo. Młodzież jest świadoma tego, że używa slangu. Jeżeli zapomina się i używa go także w stosunku do osób od siebie starszych, to tylko świadczy dobrze o nas - młody człowiek traktuje nas jak równych sobie, jak członków swojej grupy. W takiej sytuacji na pewno nie obrazi się, gdy poprosimy ja o wytłumaczenia jakiegoś konkretnego słowa lub wyrażenia, chyba, że zignorujemy tę chęć nawiązania więzi pomiędzy młodym człowiekiem, a nami i wyskoczymy z tekstem: Mów do mnie po polsku. W ten sposób możemy tylko sobie zaszkodzić. Nie warto próbować wbić się na siłę do danej grupy i mówić językiem takim jak jej członkowie - więcej jak pewne, że skończy się to porażką. Nie oznacza to jednak, że nie możemy posługiwać się jakimiś zwrotami pochodzącymi z danego slangu, pod warunkiem, że jesteśmy 100% pewni ich znaczenia i zasad użycia.
 
Korzystajmy z internetowych słowników slangu i gwary młodzieżowej, dzięki nim będzie nam o wiele łatwiej. Prowadzenie badań językoznawczych na własną rękę może zająć dużo czasu, a slang zmienia się z każdym dniem, gdy zrozumiemy o co chodziło podopiecznym miesiąc temu, będziemy cały czas o jeden miesiąc "do tyłu". Przeglądajmy blogi naszych podopiecznych, ich wpisy na portalach społecznościowych, opisy na gad- gadu itp. - nie chodzi mi tu o śledzenie, ale przez taką obserwacje też dowiemy się coś na temat języka jakim posługują się nasi podopieczni, i zdecydowanie będziemy bardziej na czasie.



pwd. Paulina Woźniak - zastępczyni redaktor naczelnej EH, studentka etnolingwistyki na UAM, ratowniczka ZHP, gitarzystka, drużynowa nauczycielka śpiewu, z pasją poznaje kolejne języki obce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz