22 czerwca 2011

MATURALNY AUTOBUS

bus

Pierwsze dni maja, słoneczko już nad linią horyzontu, budzi się nowy dzień, okolice godziny 5:45 w mieszkaniu na jednym z leszczyńskich osiedli. Trzy budziki w odstępie około 2 minut jeden od drugiego drapieżnie przerywają błogą, lepką ciszę pozostałości nocy. „Jeszcze 3 minutki…” – myślę wyłączając każdy z nich, po czym zapadam w kolejną drzemkę.



„6:41” miga mi przed oczyma, gdy podnoszę powieki. „CO?! 6:41?!” – zaczyna krążyć w mojej głowie – AAAAA! – to już mój krzyk, który wydostaje się z gardła tak samo szybko, jak ja z łóżka. Szybki prysznic, którego efektem staje się podtopiona łazienka; mycie zębów w trakcie prasowania koszuli przynosi ze sobą decyzję: „ta w kratkę będzie dzisiaj jednak lepsza, bez tych miętowych plam”; kuchnia natomiast daje mi w prezencie rozsypaną na podłodze kawę i zadławienie płatkami z mlekiem. O godzinie 7:26 zbiegam po schodach i wylatuję jak z procy na dwór, z dowodem w portfelu, biletem w ręce, czterema czarnymi długopisami i innymi „potrzebnymi rzeczami” w torbie oraz małym miedzianym słonikiem w kieszeni marynarki. „Matura…” przemyka mi przez głowę, gdy dochodzę jak gdyby nigdy nic spokojny na przystanek. Autobus właśnie wyjeżdża zza zakrętu. „Zdążyłem. Trzeci dzień już, a ja znowu zaspałem.” Wsiadam do autobusu i moim oczom ukazuje się przewidywany widok – każdy na swoim miejscu. To jest dopiero filozofia. W wielu porannych pociągach, autobusach - tych miejskich i podmiejskich i PKS-ach – możemy zauważyć pewną powtarzającą się każdego dnia sytuację, efekt niewerbalnej i niepisanej umowy. Pasażer stale jeżdżący tym środkiem transportu ma przypisane sobie miejsce. Choćby wygrał w totolotka, choćby był uczniem jadącym do szkoły, studentem na zajęcia, hydraulikiem, agentem ubezpieczeniowym, dyrektorem banku, prawnikiem, lekarzem, choćby dwa dni temu wyszedł ze szpitala po operacji usunięcia wyrostka robaczkowego, jeżdżąc regularnie tym pociągiem czy autobusem ma przypisane sobie miejsce. Podczas kursu o 5:30 to siedzenie będzie gościło Pana Henia, wracającego Z Nocnej Zmiany, natomiast już o 7:30 zamieni się w przyjemny fotel, idealny do dodatkowych 3 minut porannej drzemki dla Karoliny Z Naprzeciwka, jadącej na zajęcia. I tak w moim autobusie widzę Chłopaka, również W Garniturze na drugim siedzeniu pod oknem, Chłopaka W czarnej Baseball’ówce na siedzeniu dalej, Dziewczynę W Chuście po przeciwnej stronie przejścia i prawdopodobnie Doświadczoną Belferkę (zdradza ją nauczycielski neseser i zmęczone rutyną spojrzenie) na siedzeniu przed nią. Tak, to mój Maturalny Autobus na trzecim przystanku licząc od pętli. Umiejscawiam się wygodnie za Dziewczyną w Chuście i wyciągam z torby słuchawki. Teraz mój maturalny autobus jedzie w rytmie Jamesa Morrisona. Zbliżamy się do kolejnego przystanku a ja już wiem, że za kilkanaście sekund ujrzę kolejnych odświętnie ubranych Maturzystów, Ekspedientkę Z Papierniczego i kogo jeszcze? Jakie to jeszcze Osobistości przewiezie dziś mój Maturalny Autobus? A co by było, gdyby jakiś przypadkowy, jednodniowy gość zajął czyjeś miejsce? Gdyby stało się tak, że Spóźnialska Basia spóźniła by się na swój Regularny Autobus, wybierając się na i tak Spóźniony Pociąg, i wsiadła razem ze mną do mojego Maturalnego Autobusu? I gdyby właśnie wtedy skasowała bilet i usiadła na miejscu Ekspedientki z Papierniczego? Co by wtedy było? O zgrozo! A jeśli to ja jestem tutaj gościem? Przecież mój Maturalny Autobus to nie mój Regularny Autobus? A co jeśli to właśnie ja podsiadam Ekspedientkę z Papierniczego, a ona Krzycha z Ulicy Porannej, którego akurat w tym tygodniu zmógł wiosenny wirus grypy? Co wtedy? N i c . Bo to tylko mój maturalny autobus, który po tych wszystkich moich rozważaniach dowozi mnie właśnie na maturę z języka angielskiego. Wysiadam z wielkim uśmiechem na ustach żegnając się z wszystkimi pasażerami.
jędrzej
ćw. Jędrzej Celer - tegoroczny maturzysta, drużynowy 11 Leszczyńskiej Drużyny Harcerskiej, pasjonat podróżowania i nauki języków obcych, artykuł napisał w ramach realizacji próby przewodnikowskiej.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Dzieki! ;D

Prześlij komentarz